Ledwo ochłonęliśmy po premierze przeglądarki Chrome ze stajni Google, a tu kolejne premiery. Właśnie przedwczoraj developerzy Apple poinformowali o wypuszczeniu nowego silnika dla Javascriptu (SquirrelFish Extreme). Czytając o tym nasunęło mi się parę przemyśleń, którymi chciałbym się podzielić.

Konkurencja sprzyja rynkowi

Za sprawą rozwoju Aplikacji Webowych producenci przeglądarek zauważyli, że koniecznością staje się przyjrzenie się na nowo JavaScriptowi. Dostrzegli przesuwanie się ciężaru rynku z aplikacji desktopowych w stronę Webowych. Nie mogąc pozwolić sobie na utratę tego rynku, wzięli się jak jeden mąż do usprawniania swoich przeglądarek. Ja jako klient ich produktów mogę się tylko cieszyć. Aplikacje internetowe, które używam zbliżą się do swoich desktopowych pierwowzorów, mając dodatkowe zalety związane z mobilnością. Gmail, który będzie śmigał jak evolution to jest to na co czekam!

Lojalność użytkowników spada

Czasy, kiedy istniał tylko Internet Explorer i Netscape minęły bezpowrotnie. Użytkownicy są coraz bardziej świadomi, że jest coś oprócz niebieskiego „e”. Jak pokazują kolejne informację o udziale Chrome w rynku przywiązanie do jednej przeglądarki także staje się coraz luźniejsze. Firefox 1.0 zdobywał swój pierwszy procent przez o wiele dłuższy czas niż 10 godzin! I znów konkurencja musi mieć się na baczności, bo użytkownicy będą migrowali pomiędzy różnymi produktami. Będą przebierać jak na sklepowych półkach pomiędzy tym, co zaoferują producenci. Stąd prawdopodobnie tak ważne stało się dla koncernów by być na pierwszym miejscu w rankingach.

Albo standardy albo syzyfowa praca

Powstająca mnogość przeglądarek mnie jako web developera po trosze zasmuca. Jeżeli twórcy nie zapewnią działania swoich produktów zgodnie z przyjętymi standardami to będzie to jeden kogiel mogiel. Dostosowywanie aplikacji do 5 (albo i więcej w kombinacjach z różnymi systemami operacyjnymi) przeglądarek będzie wiązało się ze zwiększonym kosztem produkcji aplikacji. A tego chyba nikt sobie nie życzy, więc mój gorący apel o trzymanie się specyfikacji nawet kosztem wydajności. Pomimo, że specyfikacje są długie i nudne są tworzone dla dobra wspólnego.

Pamiętacie padający śnieg na stronie www?

JavaScript swoją po części złą sławę zyskał przez dodawanie takich wodotrysków jak padający śnieg na stronie www. Koszmar, prawie jak reklama rozwalająca cały układ strony. Było to jak mniemam wynikiem przekazania nowego narzędzia projektantom, którzy nie do końca mieli pomysł na wykorzystanie go. Stąd tak makabryczne zastosowania. Oby rozwijająca się technologia nie cofnęła nas w czasie. Budowanie strony przepełnionej wszystkimi możliwościami jakie daje JS nie jest tym czego oczekują użytkownicy. Obyśmy (programiści) zachowali umiar:)

Usprawnienia, ale jakim kosztem?

Całkowicie jestem za usprawnieniami, żeby nie było niejasności. Jednakże czy nie zakończą się one pewnymi efektami ubocznymi. Pisząc programy od jakiegoś czasu, jestem świadom, że większość ulepszeń można uzyskać poprzez większe wykorzystanie pamięci. Czy w takim razie przeglądarka nie stanie się „potworem”, dla którego wymagania będą zbliżone do ogromnych aplikacji. A może zamiast systemu będziemy uruchamiać tylko przeglądarkę? Prezentowane kolejne testy nie wskazują ile zasobów zabierają poszczególne silniki Javascriptu. Ten aspekt rozwoju JavaScriptu stanie się priorytetem w dalszej perspektywie.